Monday 5 October 2020

PŁOMIEŃ

Opowiadał mi frater Adalbertus:

Przebywałem kiedyś w pewnym mieście, w którym odbywał się właśnie festiwal teatrów ulicznych. Atmosfera na ulicach była niemal świąteczna, część miasta zamknięta została dla ruchu kołowego, a tłum widzów przechadzał się pomiędzy zabytkowymi kamieniczkami obserwując popisy ulicznych artystów. Kogóż tam nie można było zobaczyć! Byli tam uliczni akrobaci i żonglerzy, upudrowani mimowie i wielkie kukły poruszające się powoli ponad tłumem. Wśród tego wszystkiego moją szczególną uwagę zwrócił człowiek z drabiną. Był to – jak to często bywa w przypadku teatrów ulicznych – długowłosy brodacz ubrany pstrokato, nawet sznurowadła w butach miał zielone. Chodził on wśród tłumu z drabiną, a pod pachą trzymał wielką księgę. Raz po raz przystawał, rozkładał drabinę i wchodził na nią wysoko, poczem wyjmował spod pachy swą księgę i otwierał ją, a spomiędzy kartek buchał płomień. Potem zamykał księgę, schodził z drabiny, składał ją, przechodził kilka kroków dalej i znów powtarzał to samo. Zaciekawiła mnie ta sztuczka, przecisnąłem się więc wśród tłumu, by mu się lepiej przyjrzeć. Podszedłszy bliżej z oburzeniem spostrzegłem, że księgą, której do swych sztuczek używa, jest ni mniej ni więcej tylko Biblia! Pismo Święte! Uniósłszy się gniewem krzyknąłem:

Świętokradco! Jak śmiesz używać Pisma Świętego do kuglarskich sztuczek?” W odpowiedzi na to on zapytał z miną niewiniątka:

O jakich sztuczkach mówisz. dobry człowieku?”

Jak to o jakich? O twoich sztuczkach z ogniem!”

Nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że to są sztuczki. Może sam chcesz zobaczyć moją księgę?” To mówiąc podał mi swe wielkie tomidło. Było to, na pierwszy rzut oka, najzwyklejsze wydanie Biblii. Otwarłem je na pierwszej lepszej stronie i zacząłem czytać:

Ja was chrzczę wodą, abyście się nawrócili, ale za mną idzie mocniejszy ode mnie, ja nie jestem nawet godzien butów za nim nosić. On was będzie chrzcić wiatrem i…”

W tym momencie z kart księgi buchnął wysoki płomień. Przestraszyłem się nie na żarty. Czytając taką księgę można się nieźle poparzyć, albo i nawet zupełnie spalić na kupkę popiołu. Jest niebezpieczna i lepiej ją zamknąć – pomyślałem. Zatrzasnąłem ją głośno i zapytałem tego dziwaka:

Powiedz mi, kuglarzu, czy jesteś może mistrzem jakichś tajemnych sztuk?”

Ja miałbym być mistrzem, w dodatku tajemnych sztuk? Skądże, jo jezdem tylko Szuszwolem ze Swarzyndza,”

To powiedziawszy odebrał mi swą księgę, podniósł drabinę i odszedł.


No comments:

Post a Comment

SAMUELU, SAMUELU!

  Opowiadał mi frater Adalbertus: Siedziałem kiedyś na skwerze na osiedlu blokowym i obserwowałem gromadkę bawiących się dzieci. Panował t...