Thursday 1 February 2018

STUDZIENKA

Opowiadał mi frater Adalbertus:
Noworoczne błogosławieństwo mówi słowami Mojżesza: "Niech pokaże Pan Oblicze Swoje tobe i niech się zmiłuje nad tobą. Niech obróci Pan Twarz Swoję ku tobie i niech da ci pokój". Tylko gdzie to oblicze znaleźć? Egipcjanie podobno wierzyli, że obliczem Boga jest słońce, ale dziś wiadomo, że to nie jest oblicze Boga, tylko jedna wielka bomba wodorowa. Podobnie Wenus to nie żadna bogini miłości, tylko planeta otoczona atmosferą z siarkowodoru. Takie były oczywiście tylko dawne pogańskie mity, w Biblii jest napisane, że Bóg Izraela jest wśród ludzi, ale czasem mam wrażenie, że to też jest tylko dawny mit. Przecież gdzie się człowiek obróci, tam twarze wykrzywione w złośliwym uśmiechu, , ciągle ktoś chce albo oszukać, albo wykorzystać, albo w najlepszym razie uczciwie coś sprzedać. No więc gdzie znaleźć to Oblicze Najwyższego? Może gdzieś w krzakach, gdzie nie ma ludzi? Niektórzy twierdzą, że właśnie w przyrodzie można to Oblicze zobaczyć, gdzieś w czerwonych jagodach jarzębiny albo gałęziach dębu, ale czy takie twierdzenie można traktować poważnie? Dawni Słowianie uważali wprawdzie dęby za objawienie bóstwa, ale to też są tylko dawne mity. W Biblii jest napisane, że mamy Najwyższego prosić, a będzie nam dane, ale jak niby do dębczaka albo jarzębinki zwracać się z prośbą: "Spraw abym zdał egzamin" albo "Aby moja ciotka wyzdrowiała"? Tym niemniej takie dziwne przesądy są całkiem rozpowszechnione. Kiedyś nawet w czasie swych wędrówek natknąłem się na dolinkę, w której płynął potok zwany przez okoliczną ludność Żywą Wodą, w dodatku ta okoliczna ludność twierdziła, że w źródle tego potoku niektórzy potrafią zobaczyć Twarz Boga. Z ciekawości postanowiłem tam pójść i sam zobaczyć.
Najwyraźniej to źródło było obiektem dość częstych odwiedzin, bowiem pomiędzy kamieniami wzdłuż potoku wiła się dobrze wydeptana ścieżka. Dolina porośnięta była niskimi sosenkami i drzewkami jarzębiny, która o tej porze roku miała pomarańczowe kiście jagód. Pomiędzy drzewkami pobekiwały pasące się tu i tam owce. Ścieżka w końcu wychodziła na polankę, za którą zaczynało się strome zbocze; potok wypływał spod wysokiej pionowo sterczącej skały. Samo źródło było obudowane półkolistą kamienną studzienką. Stał tam już ktoś i zaglądał do tej studzienki. Wyglądał na pasterza, opierał się na długiej lasce z brzozowego konaru, a ubrany był w barani kożuch i sandały ściągnięte w łydce zielonymi rzemieniami. Patrzał w tę studnię zadziwiająco długo, jakby coś niezwykłego w niej zobaczył. Zapytałem go:
"Cóż tam takiego widzisz, dobry człowieku, że się tak długo w wodę wpatrujesz?"
"Och, tylko Twarz Boga tu widzę, czcigodny braciszku, nic więcej. Czyżbyś nie słyszał jeszcze, że w tym źródle możesz zobaczyć Oblicze Najwyższego?"
"Czy ja mogę też zobaczyć?" spytałem. Pasterz ustąpił mi miejsca, a ja zajrzałem i mówiąc szczerze wcale się nie zdziwiłem ujrzawszy odbitą w wodzie własną kalafę. Wykrzyknąłem:
"Co wy mi tu opowiadacie! Czym się niby ta studnia różni od innych? Tak samo jak w każdej innej studni widzę tylko odbitą w wodzie własną kalafę!"
"No, jeżeli wszędzie widzisz tylko siebie, to rzeczywiście nie zobaczysz nigdzie Oblicza Najwyższego!" rzekł pasterz uśmiechając się złośliwie.
"Co znaczy - wszędzie widzę siebie? Przecież to chyba jasne, że jak zajrzę do studni, to zobaczę w niej własne odbicie!"
"Och, odbicie nie ma wielkiego znaczenia. Natomiast jeżeli w głowie masz tylko własny interes, to jasne że boisz się, że inni cię wykorzystają. Podobnie z dębami i jarzębiną, one wcale nie są po to, by przekazywać petycje. Tylko chciwi sądzą, że Oblicze Pana ukazuje się po to, by można Go poprosić o załatwienie własnych interesów." Nagle gdzieś nieopodal zabeczała owca, przeciąglę i - jak mi się zdawało - rozpaczliwie.
"Coś mi się zdaje, że ktoś się do mnie zwraca z prośbą o pomoc" rzekł pasterz, "muszę iść". Ruszył w górę stromego zbocza. Zapytałem go jeszcze:
"Czy możesz mi powiedzieć, z kim miałem przyjemność?"
"Z Szuszwolem ze Swarzyndza" odparł, a kiedy właśnie miał zniknąć za jarzębinami obrócił się i dodał:
"Jeśli chcesz znaleźć Boga, musisz zapomnieć o sobie. Pamiętaj."
Poczem znikł pomiędzy drzewkami.


No comments:

Post a Comment

SAMUELU, SAMUELU!

  Opowiadał mi frater Adalbertus: Siedziałem kiedyś na skwerze na osiedlu blokowym i obserwowałem gromadkę bawiących się dzieci. Panował t...